Pożar wieżowca w Hiszpanii obnaża przepisy pożarowe
Tragiczny pożar wieżowca w Hiszpanii podkreślił problem stosowania łatwopalnych materiałów budowlanych, jednak na całym świecie brakuje wystarczających bodźców, aby zaprzestać ich używania.
22 lutego w 14-piętrowym apartamentowcu w dzielnicy Campanar w Walencji w Hiszpanii wybuchł pożar, w wyniku którego zginęło dziesięć osób. Nagranie ze smartfona pokazuje, że markiza na balkonie na siódmym piętrze zapaliła się około 17:30 czasu środkowoeuropejskiego, a płomienie szybko rozprzestrzeniły się w górę. W ciągu 15 minut cały budynek został pochłonięty, wspomagany przez wiatr o prędkości 40 mil na godzinę. Ten koszmar szybko przypomniał o tragedii Grenfell Tower w Londynie w 2017 roku, w której zginęło 72 osoby. Chociaż nieznane są jeszcze szczegóły przyczyny pożaru w Walencji, uwaga natychmiast skupiła się na okładzinie budynku - materiałach zewnętrznych stosowanych w celu poprawy izolacji i estetyki, które przyczyniły się do szybkiego rozprzestrzeniania się ognia w przypadku Grenfell. Do 2019 roku Hiszpania, podobnie jak wiele innych krajów, pozwalała na używanie łatwopalnych materiałów w okładzinach nowych wieżowców. Chociaż przepisy uległy zmianie, wiele istniejących hiszpańskich budynków nadal może być pokrytych nieognioodpornymi panelami. To samo zagrożenie istnieje na arenie międzynarodowej. Wiele krajów nadal dopuszcza stosowanie w budownictwie łatwopalnych materiałów okładzinowych. W innych, mimo zakazu stosowania niebezpiecznych materiałów w nowych budynkach, starsze budynki pozostają nadal pokryte materiałami wysoce podatnymi na ogień. "Walencja nie będzie ostatnim przypadkiem" - mówi Guillermo Rein, profesor nauk o pożarach na Imperial College London. "Ani w Hiszpanii, ani gdziekolwiek indziej". Źródłem światowego kryzysu w zakresie okładzin był kryzys naftowy lat 70., który narzucił architekturze nowe wyzwania: jak zaprojektować bardziej energooszczędne budynki w obliczu wzrostu cen paliw. Elewacje musiały być przeprojektowane od podstaw. „Kiedyś składały się one z kamienia, cegły lub betonu i były stosunkowo proste” - wyjaśnia Rein. „Mimo to pełnią złożoną funkcję: są interfejsem między wnętrzem a zewnętrzem; regulują przepływ światła słonecznego i ciemności; kontrolują temperaturę; tłumią dźwięki”.
Nowoczesne fasady oparte były na syntetycznych polimerach: materiałach złożonych z łańcuchów powtarzających się jednostek, będących głównym składnikiem sztucznych tworzyw stosowanych w architekturze. Wielofunkcyjne, lekkie, wytrzymałe i niedrogie, polimery stały się ulubionym materiałem architektów, oferując lepszą izolację i skracając czas budowy w porównaniu z tradycyjnym betonem. Jak podkreśla Rein, rozwiązało to większość problemów, z jednym wyjątkiem: „Wszystkie polimery są łatwopalne”. Od ponad pięćdziesięciu lat rdzeń polimerowy jest zazwyczaj otoczony ultracienkimi panelami z aluminium kompozytowego (ACM) na fasadach nowoczesnych wieżowców. „Architekci uwielbiają aluminium. Pozwala na kształtowanie fasad, nadaje im połysk i estetykę” - kontynuuje Rein. „Dodatkowo maskuje brzydką izolację”. Chociaż komercyjni producenci ACM zawsze testowali palność tych materiałów, przed tragedią Grenfell wyniki często były zatajane w przemyśle budowlanym. Standardowy test polegał na zastosowaniu płomienia lutownicy do przedniej części ACM - aluminium utrzymywało płomień wystarczająco długo, by producent mógł twierdzić, że jest „ognioodporny”. Jednak to polimer odpowiadał za palność, nie aluminium. Testy te nie oddawały w pełni reakcji materiału na prawdziwe pożary. "Jeśli obrócisz ACM o 90 stopni i zaatakujesz krawędź z odsłoniętym polimerem, aluminium odklei się w ciągu 20 sekund, a kula ognia rozerwie się, wywołując czarny dym i ogromne płomienie" - wyjaśnia Rein. Co więcej, nie tylko sam materiał jest łatwopalny - pewne cechy nowoczesnej architektury mogą jeszcze bardziej zwiększać ryzyko rozprzestrzeniania się ognia. Wieżowiec w Walencji, ukończony w 2009 roku, miał wentylowaną fasadę, co oznaczało, że zawierał przestrzeń powietrzną, poprawiającą izolację. Jednakże stworzyło to również potencjał do "efektu komina", który miał miejsce także w przypadku Grenfell: płomienie szybko się wznosiły. "To marzenie podpalacza" - dodaje Rein. "Ogień penetruje wnętrze, a następnie trudno go powstrzymać".
Przed przeprowadzeniem dochodzenia w sprawie Grenfell Tower w Wielkiej Brytanii - które zakończyło się w listopadzie 2022 roku - Rein twierdzi, że podczas projektowania i budowy elewacji rzadko konsultowano się z inżynierami ds. bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Zamiast tego, palne elementy często były zatwierdzane przez niezależnych rzeczoznawców, którzy wykorzystywali wyniki z arkuszy kalkulacyjnych, a nie testów przeprowadzanych na miejscu, tworząc tzw. "badania komputerowe". Douglas Hope, inżynier ds. ochrony przeciwpożarowej z Las Vegas, podkreśla, że problem ten ma zasięg globalny - jednym z najbardziej tragicznych pożarów elewacji w 2010 roku było wybuchające ogniem 28-piętrowe budynku w Szanghaju, który był ocieplony pianką poliuretanową. „Dziesięć lat przed tragedią Grenfell tego rodzaju pożary zaczęły się pojawiać na całym świecie”. W krajach takich jak Niemcy i USA obowiązują znacznie bardziej rygorystyczne przepisy - łatwopalne okładziny, które przyczyniły się do tragedii Grenfell, były już zakazane w obu tych krajach. Stany Zjednoczone stosują Międzynarodowy Kodeks Budowlany, który wymaga, aby okładziny na budynkach wyższych niż 40 stóp przeszły rygorystyczne testy opracowane przez organizację non-profit National Fire Protection Association (NFPA): normę NFPA 285. Wydana w 1998 roku w odpowiedzi na coraz większe użycie materiałów łatwopalnych, kryteria te obejmują minimalizację rozprzestrzeniania się płomieni wertykalnych na odległość mniejszą niż 10 stóp (3 metry) od otworu okiennego podczas testu oraz ograniczenie płomieni bocznych do odległości mniejszej niż 5 stóp (1,5 metra) od linii środkowej tego otworu. To oznacza, że okładziny używane na wysokich budynkach w USA zazwyczaj spełniają wyższe standardy odporności ogniowej. „Jednakże krążą informacje, że niektóre wieżowce w USA zostały pokryte materiałem kompozytowym, który nie spełnia tych wymogów” - mówi William Koffel, konsultant ds. bezpieczeństwa przeciwpożarowego z Maryland. Choć wytyczne są wydawane, nie istnieje jednolity organ nadzorczy egzekwujący przestrzeganie przepisów NFPA. Ponadto niektóre jurysdykcje w Stanach Zjednoczonych, takie jak DC, Minnesota, Indiana i Massachusetts, zezwoliły na stosowanie niektórych okładzin, które nie przeszły testów NFPA. "Kodeksy, standardy i testy stanowią główne elementy naszego ekosystemu bezpieczeństwa przeciwpożarowego i ochrony życia" - podkreśla Robin Zevotek, inżynier ds. usług technicznych NFPA. "Jednakże w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy gdziekolwiek indziej nie istnieje jedna instytucja posiadająca wyłączne uprawnienia do egzekwowania przepisów na każdym etapie procesu budowlanego. Bez właścicieli budynków, którzy inwestują w bezpieczeństwo i są gotowi wydać pieniądze, system może szybko zawieść."
Świadomość istnienia łatwopalnych okładzin to jedno, a pozbycie się ich to drugie
W Wielkiej Brytanii kryzys związany z niebezpiecznymi okładzinami trwa już siódmy rok. Bezpośrednio po tragedii w Grenfell rozpoczęto usuwanie paneli ACM z wieżowców w całym kraju, a w kolejnych latach wprowadzono bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące materiałów stosowanych w budownictwie. Jednak szacuje się, że do 2020 roku w całej Anglii ponad pół miliona osób nadal mieszkało w domach z niebezpiecznymi okładzinami. W wielu przypadkach właściciele nieruchomości zostali uwięzieni w sytuacji, gdzie nie mogą sprzedać swoich domów - instytucje finansowe udzielające kredytów hipotecznych niechętnie finansują transakcje związane z nieruchomościami, których zewnętrzne ściany nie są potwierdzone jako bezpieczne. Mimo że w lutym 2021 roku rząd ogłosił utworzenie funduszu na wymianę okładzin w blokach o długości ponad 18 metrów o wartości 3,5 miliarda funtów (4,4 miliarda dolarów), a później, w lipcu 2023 roku, uruchomił program bezpieczeństwa okładzin dla budynków wyższych niż 11 metrów, według danych z stycznia 2024 roku tylko 21 procent niebezpiecznych budynków zostało całkowicie naprawionych. Proces napraw był wolniejszy i droższy niż oczekiwano, pojawiły się także niejasności co do zakresu finansowania. Według stanu na październik 2023 roku, trzy czwarte wniosków o finansowanie nie zakończyło się przyznaniem środków. Ta skomplikowana sytuacja rodzi ryzyko, że inne kraje mogą być niechętne do usuwania łatwopalnych okładzin - twierdzi Rein. Jeśli nie będzie funkcjonalnego systemu usuwania takich okładzin, istnieje ryzyko zawalenia się krajowego rynku nieruchomości. Oprócz biurokratycznych przeszkód, postęp utrudnia również wyzwanie logistyczne związane z wymianą materiałów zewnętrznych w budynkach o wysokości powyżej 50 metrów - mówi Zevotek. „Im wyższy budynek, tym większe ryzyko, że standardowe rusztowania i drabiny nie będą wystarczające. W przypadku już wybudowanych wieżowców dodanie nowych materiałów elewacyjnych staje się dużym wyzwaniem”.
Komentarze
Prześlij komentarz